„Raze” na pewno nie jest książką dla osób o słabych nerwach i nienawidzących krwi w każdej postaci. Nie znajdziemy w tej powieści przyjemnego romansu z kwiatami czy romantyzmem w pełnej okazałości. Nie. Zamiast tego znajdziemy wiele krwi, brutalności, walk, chęć zemsty, okrucieństwa, jak i okrutną i mrożącą krew w żyłach śmierć i oczywiście w tym wszystkim nie zabraknie tajemniczości. To wszystko razem wzięte powoduje mieszankę wybuchową. Dzięki czemu książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i szybko. Wiadomo w niektórych momentach ciarki przechodzą po plecach, jednak to tylko zachęca nas do czytania.
Książka potrafi zawładnąć czytelnikiem do samego końca. Jedynym jak dla mnie minusem tej powieści jest fakt, że wiemy zaraz na samym początku, kim tak naprawdę jest główny bohater. Do tego powieść jest dość przewidywalna i można się domyśleć jak mniej więcej potoczą się losy Kisy i Raze. W książce też znajdzie się kilka momentów, w których autorka mogłaby akcję trochę lepiej rozwinąć.
Mimo tego swojego wielkiego minusa, książka nie pozwala od siebie odejść choćby na moment. Dlatego też skończyłam ją czytać dość późno, na pewno było już po północy. I zaraz z zamknięciem książki dostała mini kaca książkowego, przez co nie mogłam zmrużyć oka i przekręcałam się z boku na bok rozmyślają o tym, co się wydarzyło.
Raze jest wojownikiem z krwi i kości, żeby przeżyć musiał zacząć zabijać w klatkach. Jednak tylko chęć zemsty na tyk, który zgotował mu ten los trzymała go przy życiu. Zemsta była jego celem przez dwadzieścia lat pobytu w piekle. Tyle czasu wystarczyło, aby zapomniał jak ma na imię i kim tak naprawdę jest.
„Raze. To jedyne imię, jakim kiedykolwiek mnie nazywano, ponieważ unicestwiłem każdego sukinsny, który stanął mi na drodze.”
Kisa jest nieszczęśliwa i cierpi z wielu powodów. Jednym z nich jest utrata bliskich jej osób oraz utrata swojej wielkiej miłości. Jednak cierpi też przez swojego narzeczonego, który jest potworem.
Ciężko jest pojąć i wyobrazić, że człowiek przez swoje życie może kierować się tylko chęciom zemsty za to, czego już tak naprawdę dobrze nie pamięta, jednak wie, że jest to słuszne. Trzeba też pamiętać, że dobro powraca ze zdwojoną siłą, a zło nie.
Niekiedy trzeba wiele poświęcić, stracić, aby później wszystko było takie, jakie powinno być. Wtedy dopiero dowiadujemy się ile straciliśmy i potrafimy to docenić.
Jest to książka, która bez dwóch zdań zapiera dech w piersi. Do tego trzeba dodać emocjonalną huśtawkę uczuć, która nas tak szybko nie opuści. Teraz czas na najważniejsze. Całą książkę można opisać jednym bardzo pięknym cytatem.
„Byli sobie przeznaczeni, chłopak i dziewczyna, dwa rozdzielone serca. Bóg pragnął zbadać, czy prawdziwa miłość przetrwa. Chciał się dowiedzieć, czy wbrew przeciwnościom losu dwie połówki rozdzielonej duszy się odnajdą. Miną lata, oboje będą cierpieć. Oboje będą smutni, jednak pewnego dnia, kiedy najmniej będą się tego spodziewać, ich ścieżki ponownie się skrzyżują. Pozostaje pytanie: czy te dusze się rozpoznają? Czy odnajdą drogę wiodącą z powrotem do miłości…?”
Książkę oceniam na 9/10
Trochę się obawiam tej książki, bo słyszałam, że od połowy jest mocno przesłodzona. A po przeczytaniu (a właściwie nawet nie do końca) ''Tysiąc pocałunków'', nie chcę znowu czegoś takiego. Jednak i tak pewnie i tak się skuszę, bo bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńJak dla nie ta książka nie jest w ogóle przesłodzona. Czyta się ją bardzo dobrze. Jedyne co to w niektórych momentach jest dość brutalna.
Usuń