niedziela, 13 sierpnia 2017

"Na szczycie. Nieczysta gra" K.N. Haner


Czy prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać kilku miesięczną rozłąkę?

„Na szczycie. Nieczysta gra” autorstwa K. N. Haner jest dzisiaj moim tematem numer jeden.
Jakiś czas temu było mi dane przeczytać tą książkę.
Zdążyłam już sobie wszystko uporządkować, a emocje związane z akcją i wydarzeniami z książki opadły. Jestem teraz w stanie trzeźwo podejść do napisania recenzji.

Jak zapewne wiecie „Na szczycie. Nieczysta gra” jest trzecią częścią cyklu Miłość w rytmie rocka. W tej części jak i w poprzednich wiele się dzieje.

"Czym jest wschód i zachód słońca, jeśli nie możesz dzielić go z najbliższą Ci osobą?"

Ślub Rebeki i Sedrika jest zwieńczeniem ich wzajemnej miłości. Para młoda nie widzi poza sobą życia, a każda rozłąka jest dla nich bardzo trudna do zniesienia.  Dzień ich ślubu jest wyczekiwany przez wszystkich, zarówno przez bohaterów tej powieści jak przez nas czytelników. Droga do ich szczęścia była bardzo trudna i pełna wątpliwości. Jednak moc ich uczucia wygrała ze wszystkimi przeszkodami, które stanęły im na drodze.
Oboje pragną stworzyć rodzinę jak i oboje pragną posiadać dzieci, chcą wspólnie podejmować decyzje.
Niestety Miłość tych dwojga ludzi zostanie wystawiona na ciężką próbę i rozłąkę na kilka długich miesięcy.

Poznajemy trud rozłąk oraz widzimy jak ukrywanie prawdy wpływa na życie Reb i Seda. W pewnym momencie wszystkie obowiązki zaczynają przerastać Rebekę i wszystko staję się znacznie trudniejsze niż sądziła.

„ Był najlepszym człowiekiem, jakiego znałam. On sprawiał, że się uśmiechałam i chciałam być lepsza.”

„Nieczysta Gra” jest częścią, która rozdziera serce czytelnika i miesza słodki smak szczęścia z goryczą bólu i smutku.
Czytając będziemy się śmiać z śmiesznych sytuacji, lecz nadejdą chwile, w których łzy będą napływać do oczu.
Akcja zwiększy swoje tempo, a my nie będziemy już w stanie oderwać się od czytania.
Osobiście mam jednego wielkiego focha na Sedrka i nie wiem czy szybko zdoła to naprawić.

Zakończenie przyprawia o palpitację serca oraz ból głowy.  Spodziewałam się burzy różnorodnych emocji i jakiejś tragedii, ponieważ K.N. Haner nie zakończyłaby książki bez wielkiego BUM.
Jednak takiego BUM BUM się nie spodziewałam. Łzy lały się potokami, jedne w pewnym stopniu ze szczęścia, jednak więcej było tych smutnych. Od czytania byłam w stanie oderwać się tylko po chusteczki higieniczne. Później lamentowania i przeżywania wszystkiego nie było końca.
Z tego wszystkiego z napisaniem tej recenzji musiałam trochę odczekać.
Teraz niecierpliwie czekam na kolejną część.
Z czystym sumieniem daję tej części 10/10



1 komentarz: