„Za
gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają.”
Cześć wszystkim! W końcu odchorowałam Kaca Książkowego i mogę czytać i pisać.
„Dwór Mgieł i Furii” wywołał u mnie niezłego kaca książkowego. Zresztą, kto śledzi Książkowe Wyznania na Fanpage ten o tym wie.
Pierwsza fala przeżyć związanych z tą książką już jest za mną i czas na recenzję.
Freya ocaliła Prythian.
Wszystko zaczyna wracać do normy, a ona sama szykuje się do ślubu z Tamlinem. Przed nią cała wieczność, jako księżniczka Dworu Wiosny. Problem w tym, że ona wcale nie chce takiego życia.
Ich zaślubiny przerywa, Rhysand Książkę Dworu Nocy.
Z jednej strony pakt, który z nim zawarła jest jej wybawieniem ze złotej klatki, w którą zamknął ją Tamlin.
W pewnym momencie Freya ma dość Dworu Wiosny i ciągłego zniewolenia przez ukochanego. Dlatego pojawia się na Dworze Nocy i tam zaczyna żyć na nowo.
Tu nie siedzi w złotej klatce i nie czeka, aż ktoś jej coś łaskawie powie. Tym razem działa i od niej zależy jak potoczą się losy całego Prythian w wojnie, która nadciąga wielkimi krokami.
„Prawda jest niebezpieczna. Prawda jest wolnością. Prawda
potrafi łamać, naprawiać i spajać.”
Ta książka jest BOSKA!! Nie mogę się doczekać kolejnej części tej powieści. Przeczuwam, że ona rozwali mnie na jeszcze mniejsze kawałeczki jak ta.
Jednym słowem miałam nie lada kaca książkowego.
W tej części bardzo spodobało mi się tempo i akcja książki. Jest ona bardzo dynamiczna i szybka. Każde wydarzenie napędza kolejne i nic nie jest przewidywalne. Z wielkim trudem i bólem byłam zmuszana oderwać się od książki i zatracić się w bardzo przyziemnych sprawach. Tylko, że i tak w głowie miałam tylko jedno… Co będzie dalej?
I z tego wszystkiego tak się przejęłam jedną akcją, że zamiast dodać cukru do ciasta dałam sól… Mistrzyni wypieków podczas czytania książki ze mnie nie jest. Tak też nie polecam piec placka w czasie czytania „Dworu mgieł i furii”. Może się to naprawdę w paskudny sposób skończyć.
W tej części poznajemy na nowo bohaterów. Tym razem zdaje się, że znamy ich na wylot. Są idealnie wykreowani i opisani.
Zdawać by się mogło, że tych, których najbardziej lubimy stają się podłymi żmijami lub trującym bluszczem. Z kolei ci, do których mamy specyficzne nastawienie stają się największą podporą w trudnych chwilach. W pierwszej części zdążyłam dość mocno polubić Tamlina, a po zakończeniu tej części po prostu go znienawidziłam. To, co on zrobił i robi jest nie do opisania. W ogóle jak tak można! Miałam go za tak fajną postać a ty Klops…
Jednak się tym nie martwię. Mam nowy obieg do wzdychania.
Jest nim tajemniczy Książę Dworu Nocy- Rhysand.
Już wcześniej zastanawiałam się jak potoczą się jego losy w kolejnej części. Jak by nie patrzeć to on najbardziej pomógł Feyri jak tego potrzebowała, on nie stał i nie przyglądał się bezczynnie jak to robili inni.
Gdy poznawałam życie Rhysa w pewnych momentach chciało mi się płakać. Nie sądziłam, że pod tak mocną przykrywką i jego maską kryje się tak delikatna i kochana osoba. To, co robił w pierwszej części go niszczyło dzień za dniem od środka. Jednak walczył z tym, aby ochronić to, co cenił i kochał najbardziej.
Nigdy nie przejmował się sobą, ponieważ wiedział, że nie jest najważniejszy i, że może zapłacić taką cenę by ochronić przyjaźń i swój lud.
„Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.”
Ta książka jest BOSKA!! Nie mogę się doczekać kolejnej części tej powieści. Przeczuwam, że ona rozwali mnie na jeszcze mniejsze kawałeczki jak ta.
Jednym słowem miałam nie lada kaca książkowego.
W tej części bardzo spodobało mi się tempo i akcja książki. Jest ona bardzo dynamiczna i szybka. Każde wydarzenie napędza kolejne i nic nie jest przewidywalne. Z wielkim trudem i bólem byłam zmuszana oderwać się od książki i zatracić się w bardzo przyziemnych sprawach. Tylko, że i tak w głowie miałam tylko jedno… Co będzie dalej?
I z tego wszystkiego tak się przejęłam jedną akcją, że zamiast dodać cukru do ciasta dałam sól… Mistrzyni wypieków podczas czytania książki ze mnie nie jest. Tak też nie polecam piec placka w czasie czytania „Dworu mgieł i furii”. Może się to naprawdę w paskudny sposób skończyć.
W tej części poznajemy na nowo bohaterów. Tym razem zdaje się, że znamy ich na wylot. Są idealnie wykreowani i opisani.
Zdawać by się mogło, że tych, których najbardziej lubimy stają się podłymi żmijami lub trującym bluszczem. Z kolei ci, do których mamy specyficzne nastawienie stają się największą podporą w trudnych chwilach. W pierwszej części zdążyłam dość mocno polubić Tamlina, a po zakończeniu tej części po prostu go znienawidziłam. To, co on zrobił i robi jest nie do opisania. W ogóle jak tak można! Miałam go za tak fajną postać a ty Klops…
Jednak się tym nie martwię. Mam nowy obieg do wzdychania.
Jest nim tajemniczy Książę Dworu Nocy- Rhysand.
Już wcześniej zastanawiałam się jak potoczą się jego losy w kolejnej części. Jak by nie patrzeć to on najbardziej pomógł Feyri jak tego potrzebowała, on nie stał i nie przyglądał się bezczynnie jak to robili inni.
Gdy poznawałam życie Rhysa w pewnych momentach chciało mi się płakać. Nie sądziłam, że pod tak mocną przykrywką i jego maską kryje się tak delikatna i kochana osoba. To, co robił w pierwszej części go niszczyło dzień za dniem od środka. Jednak walczył z tym, aby ochronić to, co cenił i kochał najbardziej.
Nigdy nie przejmował się sobą, ponieważ wiedział, że nie jest najważniejszy i, że może zapłacić taką cenę by ochronić przyjaźń i swój lud.
„Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.”
Wiele osób
pisało mi, że ta część powali mnie z nóg, bardziej mi się spodoba itp. … Mieliście
wszyscy rację. Książka mnie zachwyciła i ochłonęła. Żałuję, że byłam zmuszona czytać ją na kilka
razy. Nie mniej jednak bardzo się cieszę, że było mi to dane. Jestem pewna, że znajdzie się ona w Top 10
2017.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros!
Jesteście Wspaniali!
Oceniam tą książkę 10/10
„- Co oznaczają gwiazdy i góra wytatuowane na twoich kolanach?
-Że nie ukłonię się przed nikim i przed niczym poza moją koroną.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros!
Jesteście Wspaniali!
Oceniam tą książkę 10/10
„- Co oznaczają gwiazdy i góra wytatuowane na twoich kolanach?
-Że nie ukłonię się przed nikim i przed niczym poza moją koroną.”
Seria coraz bardziej mnie kusi. Koniecznie muszę po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że placek z solą wcale nie był taki zły, choć nie umiem sobie wyobrazić jego smaku.
Pozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
nie moja tematyka, ale chyba zaryzykuję
OdpowiedzUsuńMI się w tej seri podoba to że ksiązka ta pisana jest w narracij 1os i czasie terazniejszym dzieki czemu mozna lepiek się wsuc w bohaterko po czyc jest jakbyś sam był bohaterem tego opowiadania
OdpowiedzUsuńbędę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńobserwuję bloga i zapraszam do mnie http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/