środa, 27 grudnia 2017

„Dwór skrzydeł i zguby” - Sarah J. Maas



     "Rodziną są ci, których wybierzesz, a nie  ci, wśród których się urodzisz."

Początek książki był bardzo interesujący, zwłaszcza po tym, co się działo na samym końcu poprzedniej części „Dwór mgieł i furii”. Czytałam ją naprawdę bardzo szybko i do tego historia zaczęła mnie wciągać.
Jednak mimo wszystko nie do końca jestem usatysfakcjonowana tą książką. Czekałam z niecierpliwością na kolejny tom. Byłam zasmucona, gdy data premiery została przesunięta. Jednak, gdy dorwałam w swoje ręce kolejną część „Dworu” nie mogłam powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy i zabrałam się za czytanie.

Od pierwszych stron zaczyna się wiele dziać.  Ludzie jak i Fee stają w obliczu wojny.  Feyra zamieszkuje Dwór Wiosny i chce wprowadzić tam chaos i zdobyć ważne informacje o działaniach Tamlina oraz złego i podstępnego króla Hybernii. Dziewczyna pragnie pokrzyżować im plany, które mają na celu rozgromienie Prythian. Feyra, aby wygrać musi stoczyć śmiercionośną grę, w której jeden fałszywy ruch może kosztować ją i inne osoby życie.
Wojna wisi w powietrzu, siły złych wojsk z każdym dniem stają się coraz silniejsze. Każdy dzień zwłoki zbliża się do rozbicia muru i zawłaszczenia krainy śmiertelników.
Akcja zaczyna się rozkręcać, gdy w książce pojawiają się dwie nowe postacie. Są nimi siostrzeniec i siostrzenica Króla Hybernii.  Obydwoje szykują coś złego i rozszyfrowali Feyrę.
Dziewczyna po odbytej z nimi walce ucieka do swojego domu, którym jest miasteczko Velaris na Dworze Nocy.
Po powrocie Feyry do Rhysanda akcja zaczyna trochę spowalniać, jednak nadal trzyma nas w napięciu.

W tej części Dworów poznajemy bohaterów na nowo. Każdy z nich obawia się wojny, która zbliża się wielkimi krokami.  Autorka książki pokazuje nam nowe oblicza głównych postaci. Ukazuje, jakie demony ich ścigają i czego najbardziej się boją. Wojna w nich wyzwala stare obawy. Nikt z nich nie chce wyruszyć do boju i zabijać. Jednak zdają sobie oni sprawę, że tak się nie da.  Każdy z nich staje się inny w obliczu wojny. Bohaterowie stali się dzięki temu bliżsi memu sercu. Ujrzałam ich z całkiem innej strony i uświadomiłam sobie jak bardzo są skrzywdzeni przez to co miało miejsce.

"... To co jest naszą słabością, może okazać się naszą największą siłą. I że właśnie osoba po której by się tego najmniej spodziewać, może odmienić bieg historii...."

Kiedyś w pracy przeczytałam po angielsku jedną ze stron. Na moje
nieszczęście była ona najgorszą z możliwych do przeczytania. Łzy się lały bez opamiętania i tak sam było podczas czytania w naszym języku.  Jest to dowód na to, że bohaterowie przestali być dziecinni jak w pierwszej części.
Dużą przemianę zauważyłam w Rhysandzie. Samo spostrzeganie tej postaci na początku i to jak widzimy go na samym końcu daje wiele do myślenia. Pierwsze spotkanie Rhysa: Och, jaki on fajny… później lekka niechęć do niego. Jednak w drugiej części widzimy go na nowo, lecz nie jest on jeszcze tak otwarty i poważny.  Zachowuje się na pewien sposób trochę samolubnie. Natomiast w tej części poznajemy go naprawdę. Widzimy, jaki wielki balast dźwiga on na swoich barkach i że początkowe jego zachowanie miał służyć wielkim celom. Jest gotowy oddać swoje życie, aby uratować istnienie całego świata.
Zresztą nie tylko on przechodzi dużą przemianę. Mor Cassian, Azriel, Amrena, Freya wnoszą do książki taki mały płomyk nadziei na lepsze jutro. Widać po nich, że się boją jednak są gotowi na wszystko. Ich postawy i zachowanie dają dużo do myślenia. Można to przełożyć d życia codziennego. Może koniec trochę mnie zawiódł jednak całokształt bardzo mi się spodobał.
Miałam styczność też z osobą, która poprzednie części Dworów kochała i wychwalała pod niebiosa. Po przeczytaniu tej części każdemu odradzała całą tą serię. Nie mam pojęcia co się jej nie przypadło jej do gustu. Jestem zdania, że każdy kto uwielbia tą serię powinien przeczytać i tą część. Naprawdę warto.

"Wszyscy mamy w sobie coś strzaskanego. Każdy na swój sposób... Okruchy w miejscach, których nikt nie zobaczy."
Książka, jako książka jest bardzo dobra. Jednak po zakończeniu poprzedniej części spodziewałam się czegoś Wow! Zakończenia wywalającego z butów trochę bardziej niż jest. Nie mogę powiedzieć o tej książce nic złego pod względem historii, która się rozgrywa przez wszystkie strony. Widać w niej ile serca włożyła w nią autorka. Bardzo się cieszę, że dane mi było przeczytać tą książkę jak i całą serię.

Co do całości, seria bardzo przypadła mi do gustu. Spodobał mi się bardzo świat przedstawiony w tych powieściach, idealnie wykreowani bohaterowie i ciągle rozwijająca się akcja. Czytając czułam się jakbym odpłynęła w inną rzeczywistość i z wielkim trudem powracała do realnego świata. Te książki wyryły się w mojej pamięci i nie zapomnę o nich na bardzo długi czas.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz