Hej :) Dziś
mam dla was recenzję wspaniałej komedii kryminalnej „Do trzech razy śmierć”
Alka Rogozińskiego. Książkę wraz z
autografem nabyłam na Warszawskich Targach Książki, gdzie wystałam się ponad
godzinę, ale w żadnym wypadku nie żałuję ;) Do trzech razy śmierć jest
pierwszym tomem z cyklu Róża Krull na tropie.
„Kątem oka odnotowała,
że do jej głowy zbliża się duży, dziwny przedmiot, a chwilę potem poczuła, jak
jej czaszkę przeszywa ostry ból. I wtedy straciła przytomność.”
Historia
zaczyna się od zaproszenia na zjazd pisarzy, które otrzymuje główna bohaterka
Róża Krull autorka powieści kryminalnych. Spotkanie ma się odbyć w pięknym dworku
pod Krakowem, a Róża nie ma wcale ochoty na nie jechać, ponieważ mają na nim
być jej koleżanki po piórze, a za większością nie przepada. Niestety jej
specjalista od public relations a zarazem jej bliski przyjaciel Pepe nie daje
jej wyboru. Róża dobrze czuła, że przyjazd nie jest najlepszym pomysłem, gdyż
już pierwszego wieczoru jedna z zaproszonych pisarek zostaje otruta. I to nie w
byle, jakim stylu, ale pozostawiona na miejscu zbrodni czarna róża wskazuje, że
morderca realizuje fabułę jednej z powieści naszej bohaterki.
Róża
postanawia zrobić własne śledztwo w tej sprawie. A pomogą jej w tym Pepe, młody
boy hotelowy, który jest oczarowany kryminałami oraz trzy szalone blogerki,
które na spotkanie przybyły w roli gości specjalnych. Czy uda im się rozwikłać
tajemnicę czy morderca będzie sprytniejszy? A może polska policja poradzi sobie
z tym sama? Odpowiedź na te pytania znajdziecie na kartkach powieści, którą
przeczytałam jednym tchem.
Mimo, że
jest to komedia kryminalna dostarczyła mi dreszczyku emocji, ponieważ na dworze
szalała straszna burza a ja byłam sama w domu :D A jak wiecie moja rozwinięta
wyobraźnia podpowiadała mi coraz to gorsze scenariusze :D Mimo to przy czytaniu
przysłowiowy banan nie schodził mi z twarzy ;)
„Róża posłusznie
zaczęła kreślić dedykację. Nigdy nie umiała ich pisać zwięźle i krótko, a do
tego każdemu starała się napisać coś innego, co wywoływało czasem
niezadowolenie jej fanów, zmuszonych przy różnych okazjach czekać na podpisanie
książki w takich kolejkach, jakie ustawiają się z reguły tylko przy okazji
promocji masła i cukru w Biedronce.”
Co mnie w
tej książce urzekło? Przede wszystkim humor, którego było naprawdę dużo.
Niewielkie nawiązania do słynnego detektywa stworzonego przez nieocenioną
Agathe Christie były tylko wisienką na szczycie literackiego tortu. Fabuła
powieści przypominała mi (i pewnie tylko mi) w kilku miejscach jej powieść,
która jest moją ulubioną, a jej recenzja była moją pierwszą na blogu :)
Zgadniecie, o którą mi chodzi? :D
Plusami
powieści są również przedstawienie świata pisarzy w humorystyczno –
karykaturalny sposób, który mi osobiście się spodobał. Bezkonkurencyjne dialogi
również zasługują tutaj na pochwałę.
Jedno jest
pewne. Książka nie nudzi i nie ma się ochoty jej odłożyć. Kiedy ją skończyłam
doznałam zawodu, że to już koniec:( Alek Rogoziński mnie nie zwiódł i jego
dzieło nad wyraz mi się spodobało.
Teraz z niecierpliwością czekam, aż zakupię drugą
część przygód Róży – Lusterecko, powiedz przecie, której premiera już w ten
weekend!
Książkę
bezapelacyjnie polecam i oceniam na mocne 9,5/10 ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz