czwartek, 14 września 2017

„Najlepszy powód by żyć” – Augusta Docher [PRZEDPREMIEROWO]

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad najlepszymi i najgorszymi rzeczami, które przytrafiły się w moim życiu. Zastanawiam się nad powodami, dzięki którym chce mi się żyć. Czy moje życie jest idealne czy raczej nie.
Pewnego dnia odnalazłam odpowiedź na te pytania.

„Najlepszy powód by żyć” – Augusta Docher - jest to bardzo wciągająca opowieść o dziewczynie, która musiała znaleźć siłę by żyć.

Na samym początku powieści poznajemy główną bohaterkę książki Dominikę. Dowiadujemy się, że pewnego dnia mała okropny wypadek. W ułamku sekundy stała się żywą ludzką pochodnią.

Dominika budzi się po kilku dniach.
Jest świadoma tego, że to był wypadek, a ojciec nie chciał jej zabić.
Tata dziewczyny siedzi w więzieniu, a Dominika leży w szpitalu i nie ma w niej chęci do życia. Brakuje jej sił do walki o swoje życie, poddała się, jednak są ludzie, którzy walczą o jej życie.

I tak na pierwszy rzut oka koniec okazuje się być początkiem czegoś niezwykłego.

Pewnego dnia Dziewczyna trafia na nowo do szpitala. Tam napotyka ambitnego i młodego lekarza Tomka. Chłopak dostrzega w niej coś więcej niż kolejną pacjentkę. Do tego pisze prace naukową o anestezji i terapii bólu przy oparzeniach i prosi dziewczynę o pomoc. Dominika postanawia jemu pomóc. Nie widzi w tym nic złego, wierzy, że może to pomóc innym osobom.
Pewnego razu poznaje ona brata Tomka – Marcela.
Marcel jest przysłowiową czarną owcą w szanowanej rodzinie. Jednak Dominika od razu wpadła mu w oko i postanawia spróbować jej najlepiej jak potrafi pomóc. I w tym momencie zaczyna się najciekawsza część książki.
Marcel pomimo swojej początkowej postawy „czarnej owcy” jest bardzo dobrym chłopakiem. Widać w nim wielkie pokłady dobroci, jednak swoim zachowaniem „rozwala” system w książce. Jego odzywki i zachowane często sprawiała u mnie wybuchy śmiechu.

Książkę czyta się bardzo szybko przyjemnie. Przynajmniej mi bardzo szybko zleciał przy niej czas.
Podoba mi się, że książka jest bardzo realna i można postawić się na miejscu Dominiki.
Przyznam szczerze, że były momenty, w których dostawałam napadu śmiechu ludzie potrafili patrzeć się na mnie z tego powodu jak na jakąś wariatkę. A to wszystko jest winą Marcela. Zresztą nie tylko śmiech towarzyszył mi podczas czytania. Wzruszenie i łzy w niektórych fragmentach książki są nieodłącznym elementem. W każdej sekundzie naszego życia może się coś wydarzyć coś, co przewróci nasze życie do góry nogami. Dlatego powinnyśmy chwytać z niego to, co najlepsze. Powinniśmy szukać powodu by żyć.
Myślę, że autorka tej książki chciała pokazać nam, że nie ważne jak jest nam ciężko w życiu, najważniejsze jest to by się nie poddać. Trzeba wstać na nogi i walczyć o swoje.

Książka jest też podzielona na dwie grupy rozdziałów: Przedtem i Teraz.
Dzięki temu poznajemy przeszłość oraz teraźniejszość w przeżyciach głównej bohaterki. Poznajemy jej uczucia z dwóch perspektyw, dzięki czemu możemy bardziej zżyć się z nią.
Taki podział według mnie pozwala nam zrozumieć wszystko, co było i powiązać to z teraźniejszością.

Od jakiegoś czasu czytam książki, które napisała Augusta Docher (Beata Majewska). Mam takie wrażenie, że autorka piszę z każdą książką coraz lepiej.
Z czystym sumieniem mogę oświadczyć, że „Najlepszy powód by żyć” jest najlepszą książką tej autorki i moje zdanie się raczej szybko nie zmieni.
Książka posiada wszystko, za co cenię sobie książki i co chcę mieć zawarte w książkach. Dlatego moja ocena jest oceną 9/10

2 komentarze:

  1. Super, że książka Ci się podobała. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto ją przeczytać :)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tytuł zapisany na liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń