Dobry wieczór
kochani, choć powinnam powiedzieć noc (wchodzi mi to w nawyk O_O ) :D Dziś mam dla was recenzję kolejnej
książki, którą dostałam na Blog Book Meeting #1, a mianowicie Pan Przypadek i
Trzynastka. Dziękuję serdecznie autorowi za przekazanie książki na akcję,
dzięki czemu miałam możliwość zapoznać się z tą pozycją J
Jest to pierwszy
tom serii o przygodach naszego rodzimego Scherlocka Holmesa. Jakiś czas temu uraczyłam
was recenzją drugiego tomu Pan Przypadek i celebryci, po którym zakochałam się
w naszym poczciwym detektywie, który podczas rozmowy ze swoimi „ofiarami”
zawsze zostaną uraczone porcją ironii i sarkazmu pod przykrywką dobrotliwego
uśmiechu i zainteresowania.
„Ludzie są banalnie przewidywalni”
W Trzynastce
dowiadujemy się jak Przypadek został detektywem, a podkomisarz Łoś obrał sobie
za cel święty zatrzymanie Jacka za nim kolejne ważne i sławne osobistości
Warszawy znów trafią na pierwsze strony gazet niekoniecznie z dobrą reklamą ;) Tylko
strasznie mi szkoda biednego starszego aspiranta Smańki, który musi znosić
coraz to dziwniejsze polecenia przełożonego.
„- Ty ciągle
myślisz o tym detektywie?
- Jakim detektywie? – Łoś zerwał się na równe nogi. – To zwykły amator! On tylko wysunął hipotezę! Jakbym ja jej nie sprawdził, to nic by z tego rozwiązania nie było. A po za tym ja mu je podpowiedziałem.”
- Jakim detektywie? – Łoś zerwał się na równe nogi. – To zwykły amator! On tylko wysunął hipotezę! Jakbym ja jej nie sprawdził, to nic by z tego rozwiązania nie było. A po za tym ja mu je podpowiedziałem.”
W pierwszym
tomie nasz geniusz logicznego myślenia musi rozwikłać trzy zadania. Pierwsza,
od której to wszystko się zaczęło ma związek ze skradzionymi obrazami sąsiadki
pani Irminy Bamber, która ma kontakty w calusieńkiej Warszawie. Od dnia, w
którym zadeklarował rozwiązać zagadkę zdobywa coraz to nowszych wrogów, którzy
widzą w Przypadku zagrożenie dla ich wizerunku, jaki pieniędzy.
Po
spektakularnym sukcesie Jacek szybko dostaje kolejne zlecenie. Tym razem musi
odnaleźć zaginiony skarb w starym pięknym domu zanim właściciel zrobi z niego
ruinę.
„O ile
jeszcze kilka dni temu przez posesję przy ulicy Podgórskiej 13 przechodziło
niewielkie śródmiejskie tornado, to tym razem musiał odwiedzić ją tajfun. I to
jeden z najgorszych, o jakim słyszała ludzkość. Nawet Salvador Dali w szale
twórczym nie byłby w stanie tak zdekomponować elementów trwałego i czasowego
wyposażenia.”
W trzeciej
historii do naszego superagenta zgłasza się młody mężczyzna, który prosi o
pomoc w udowodnieniu kradzieży scenariusza sztuki przez słynnego scenarzystę,
który sam o sobie mówi, że ludzie porównują go do Sławka Mrożka, (w co wierzy
chyba tylko on J).
Książkę
czyta się bardzo szybko, co jest zasługą wyśmienitej dawki humoru. Każda sprawa
jest osobną historią, mimo to wszystko łączy się w fabularną całość. Jednakże
nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy naszą przygodę z Przypadkiem zaczynali od
środka, ponieważ książki da się czytać osobno ;)
Jacka
polubiłam już od pierwszych stron, jednakże moimi ulubionymi postaciami (na
razie;) ) są polscy stróże prawa – Łoś i Smańko. Są doskonale wykreowani, czym
zdobyli moją sympatię, a ich dialogi są majstersztykiem komediowym :D Na
pochwałę również zasługuje Pani Łososiowa, która jest autorytetem domowym i
której gratuluję cierpliwości do swojego męża, który jest aż nazbyt zaangażowany
w życie Przypadka.
„- Też się masz,
czym przejmować. Cywila wyprowadź – warknęła groźnie i wyszła z pokoju, nie
czekając na odpowiedź męża. Zresztą do niczego nie była jej potrzebna.
Polecenia, które wydawała, nie podlegały nigdy żadnej dyskusji. Przynajmniej
nie w tej, którą prowadzi się na głos.
- Nawet w domu człowieka nie uszanują – zamruczał pod nosem Łoś, ale posłusznie ruszył do wyjścia.”
- Nawet w domu człowieka nie uszanują – zamruczał pod nosem Łoś, ale posłusznie ruszył do wyjścia.”
Zaś moją
ulubioną sceną jest balet synchroniczny mecenasów Sakowiczów przy
kserokopiarkach i z kubkiem kawy w rękach J
Miła rozmowa
z panią Irminą przy herbacie i jej smakowitych wypiekach pozwalała Jackowi na
zebranie myśli i rozwiązanie zagadki. Łoś też w jakiś sposób mu pomagał, jednak,
w jaki wie tylko Przypadek :D
Ogólnie
książka mi się bardzo podobała i z przyjemnością sięgam po kolejne tomy historii
o detektywie z przypadku ;) Wad się nie doszukałam poza zbyt małą ilością
stron :D
Moja ocena:
bezsprzeczne 9,5/10
Ależ się cieszę ;) że się spodobało ;)
OdpowiedzUsuń