piątek, 20 stycznia 2017

"Eden. Nowy początek" - Mia Sheridan

Witam was kochani.
Dzisiaj udało mi się (nareszcie) przeczytać "Eden. Nowy początek".
Jest to kontynuacja "Calder. Narodziny odwagi", gdzie bohaterowie starają odnaleźć się w nowej sytuacji, bardzo obcej i czasami przerażającej.
Nie wiedzą kim są, myślą, że nie żyją.
Zagubieni, bez konkretnego celu w życiu, są od siebie tak blisko, a zarazem daleko.

Pogrążeni w żałobie po "śmierci" swojej drugiej połowy, starają się wrócić do normalności.
Ich życia toczą się obok siebie i pędzą własnym rytmem, aby któregoś dnia spotkać się na nowo.
Calder został artystą-malarzem, znalazł sobie dziewczynę, która go kochała i wynajął mieszkanie, jednak nie zapomniał o ukochanej.
Eden z kolei została przygarnięta przez właściciela sklepu jubilerskiego, który zapewnił jej dach nad głową i jedzenie w zamian za naukę jego wnuczki gry na fortepianie.
Minęły w końcu trzy lata od tragedii w Akadii w, której prawie  wszyscy zginęli.
Trzy lata żałoby, której przyszedł kres.
Na pierwszej swojej wystawie Calder zauważa Eden i ich świat po raz kolejny staje do góry nogami.
Nie wieżą w to co widzą, nie wieżą, że odnaleźli swój tlen.
Jak dalej potoczą się ich losy po trzyletniej rozłące zatrzymam dla siebie. Was natomiast zachęcam do przeczytania książki.

Pierwsza część przypadła mi do gustu swoim podwójnym światem. Tym, że jak czytałam miałam wrażenie, że akcja książki rozgrywa się w starożytności. 

Ta książka aż tak bardzo mnie nie zachwyciła.
Oczywiście jest w niej to "coś".
Na początku mnie trochę zniechęciła, jednak z biegiem czasu coraz bardziej wciągała, wzruszała, zadziwiała.
Ta część jest jeszcze bardziej przepełniona miłością i wspólnym oszukiwaniem szczęścia.
Czyta się ją dość lekko i szybko. Jednak ja z moimi trwającymi egzaminami nie miałam jak jej szybko przeczytać.
Nie mniej jednak książka jest jedną z moich propozycji na czas ferii zimowych.
Piękna jak kwiat, silna jak chwast Eden pokazała po raz kolejny, że jest silną, gotową walczyć o swoje kobietą.
Kobietą, która się nie podda tak łatwo podczas dążenia do celu.
Jej mocny charakter oraz miłość Caldera i ich dążenie do wspólnego szczęścia potrafi wycisnąć ze mnie łzy.
Koniec książki wywołał u mnie wielką falę emocjonalną, którą do tej pory odczuwam.
I to właśnie ten koniec wyrównał szale i ostawił te dwie powieści na jednakowym miejscu w mojej pamięci. 


Cytaty:
"
Chcę, by mój dom był twoim domem. Chcę, żeby moje łózko było twoim łóżkiem, i pragnę mieć nocą twoje ciepło na wyciągnięcie ręki."

"(...) czasami zdarzają się cuda, nawet ty, którym wydaje się, iż na nie nie zasłużyli."
"Nie starczyło mi tchu w płucach, by wypowiedzieć jego imię, by wyszeptać słowa, które powinien usłyszeć na koniec - że go kochałam, że zawsze będę go kochać, że był moją siłą i moją słabością, moją nieskończoną radością i największym smutkiem."


"Wydaje mi się, Calder, że musimy nauczyć się przebaczać, już nawet nie w imię ludzi, którzy czynili nam zło, ale dla własnego dobra. Nie możemy oplatać serc goryczą, bo kiedyś może ona stać się częścią nas, wrosnąć w nas tak mocno, że nie będziemy potrafili się jej pozbyć. Sądzę, że powinniśmy się skupić na pięknie, które zostało nam dane w tym życiu, i z niego uczynić coś, co stanowi o naszej istocie. Bo ludzie zgorzkniali wycieńczają samych siebie od środka, a w końcu niszczą wszystkich, którzy próbują ich kochać." 


 
Tytuł: "Eden. Nowy początek"

Tłumaczenie: Petra Carpenter
Cykl: A Sign of Love
(tom 2)
Wydawnictwo: Septem
Ilość storn: 376
Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Uważam, że pierwszy tom był ciekawszy, bardziej poruszający i nieprzewidywalny :) Co nie zmienia faktu, że niesamowicie ujęła mnie ta historia przedstawiona w obu tomach...

    OdpowiedzUsuń