UWAGA!!!
Poniższy tekst zawiera opis Warszawskich Targów Książki z przymrużeniem oka, który w zależności od upodobań czytającego może zażenować lub rozbawić. Jeżeli nie decydujesz się na to ryzyko, zapraszamy na następny post :)
Jak wiecie w dniach 18-21 maja odbywały się 8. Warszawskie
Targi Książki. Miałyśmy przyjemność wraz z koleżanką uczestniczyć w tym
wydarzeniu 20 i 21 maja. O ile podróż pociągiem do Warszawy minęła szybko i
wygodnie to po dotarciu do stolicy nie było już tak kolorowo. Już na samym
początku poległyśmy. Na dzień dobry zaatakowała nas zbzikowana wredna staruszka, a my tylko chciałyśmy zapytać o drogę -.-‘
Ja naprawdę nie
sądziłam, że Wilanów, gdzie miałyśmy wykupiony nocleg jest tak daleko od
centrum :P Ale jakie warunki!
To nie był apartamencik jak myślałyśmy, a wręcz
mieszkanie! Ogólnie jak na tak duże miasto to z Wilanowem połączenie koszmarne,
ale jakoś się udało i po 4 godzinach dotarłyśmy na Stadion :D Niby Polacy nie
czytają a tam ludzi jak w mrowisku! Taki widok cieszy oczy książkoholika.
Pierwsze miejsce, jakie odwiedziłyśmy to stoisko Editio, na którym urzędowała K.N.Haner autorka dobrze wam znanych erotyków :D (tak między nami wspaniała kobieta :D ), gdzie spędziłyśmy większość czasu sobotniego. Poznałyśmy osobiście Grzesia (Maveric Wśród Książek), który jest w mniejszości czytelniczej i jego wspaniała mamę, którą osobiście wolę nazywać Panią Babcią, ratuje ona wizerunek polskich seniorów ;)
Gdzieś w przelocie udało nam się poznać Agnieszkę Lis autorkę Karuzeli,
której recenzję możecie przeczytać u nas na blogu.
Wiadomo po całodziennym bieganiu
po stolicy wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że czas coś zjeść. W doborowym
składzie: K.N.Haner, Emilia K. (Literatura
kobieca - co czytać?), Emilia
Z. (Po drugiej stronie
okładki), Sandra R., Aleksandra W., Joanna L., Katarzyna
O. (Kulturantki.pl) i
oczywiście nasza trójka zgodnie ruszyłyśmy do Złotych Tarasów, gdzie dołączyła
do nas Dominika Emilia L. (Bookaholic.).
Takiego rabanu narobiłyśmy, że ludzie patrzeli na nas jak na zjawisko paranormalne
:D Atmosfera, jaka wokół nas panowała była magiczna :D Ale co dobre szybko się
kończy i musiałyśmy się pożegnać.
Razem z Emilką K. i Sandrą posiedziałyśmy
jeszcze pod Pałacem Kultury i zrobiłyśmy sesje zdjęciową naszych łupów, a co?
Jak szaleć to szaleć :D Miny niektórych przechodniów świadczyły doskonale, co
myślą o 5 wariatkach :D Następnym punktem naszej wycieczki było Metro (dla
większości to był pierwszy raz :D)Wiem, wiem dzieci ze wsi przyjechały i
musiały zobaczyć Wielki Świat :D Odstawiłyśmy dziewczyny na busa i pognałyśmy
na nasz wygwizdów.
Jak to baby nie potrafiłyśmy się zdecydować i późną nocą stwierdziłyśmy idziemy zwiedzać, bo akurat trwała Noc Muzeów. Niestety zanim dotarłyśmy na centrum wszystko się skończyło ;( No nic zgodnie stwierdziłyśmy jedziemy Metrem.
Jako, że nam wrażeń było mało zamiast jechać na Wilanów pojechałyśmy w drugą stronę :P Ale nie przewidziałyśmy, że możemy nie mieć, czym wracać… Po chwilowym błądzeniu znalazłyśmy dobrą duszę, która wskazała nam że Metro nam odjeżdża za minutę! Takiego przyspieszenia to nawet Kubica nie miał ;) Uff… zdążyłyśmy. Przesiadek bezliku. O trzeciej w nocy dotarłyśmy na przedostatni przystanek, żeby się dowiedzieć o braku autobusu… Kolejny za godzinę. Z buta nie pójdziemy, bo buty mnie obdarły (naliczyłam 11 bąbli!). To, co taksóweczka? A no chciałyśmy, jednakże pierwszy nie przyjedzie – nie opłaca mu się, drugi ja nie wiem gdzie pani jest (ano ja też do końca nie wiem, bom przyjezdna!), trzeci – interes chciał ukręcić za 5 km zaśpiewał 50 złociszy polskich! Skandal w biały dzień, a może noc :D
Żałuję, że wtedy nie wiedziałam, co to Uber! No nic idziemy, chociaż do kolejnego przystanku, a co by nam zimno nie było. Podreptałyśmy i jesteśmy. Wybija godzina odjazdu naszego transportu. W myślach jeszcze tylko 15 minut i możemy się położyć. Ale autobus zrobił nas w bambuko. Po 15 min zwątpiłyśmy, że się pokaże. Ale nie, jednak nadjechał. Przed piątą się w końcu położyłyśmy. Dzień pełen wrażeń! Ale zamiast zwiedzać Warszawę zwiedziłyśmy komunikację miejską.
W ambitnych planach opuścić pokój miałyśmy do 8.30, ale nam się jak zwykle nie udało (żadna nowość!). Po 9 pożegnałyśmy Wilanów i ruszyłyśmy odnieść bagaże na dworzec. A następnie na stadion. Ja od 11 stałam ponad godzinę w kolejce do Alka Rogozińskiego, który swoim humorem umilał czekanie, więc nie żałuję.
Oczywiście zakupiłam „Do trzech razy śmierć”, którą w najbliższym czasie wam przybliżę recenzją.
A Dominika razem z Karoliną przeszły się
spotkać z Beatą Majewską (szkoda, ze nie zdążyłam :P) autorką Konkursu
na żonę, recenzję znajdziecie na blogu.
Jako, że do spotkania z K.N.Haner
miałyśmy jeszcze trochę czasu to postanowiłyśmy się porozglądać. Udało nam się
spotkać Emilkę z Weź nie
czytaj, która obdarowała nas kilkoma wspaniałymi zakładkami :D
Między
lawirowaniem w tłumie udało nam się spotkać Agatę Czykierdę-Grabowską autorkę: Jak
powietrze i Wszystkie
twoje marzenia, których recenzje znajdziecie na blogu :* Poprzechadzałyśmy
się między stoiskami dla Otaku <3 Takie wspaniałości widziałam… Zajrzałyśmy
nawet do Gandalfa ;)
A następnie na stoisku Novae Res znowu spotkałyśmy się z
K.N.Haner, a ja powkurzałam obsługę :D Kolejnym punktem naszego harmonogramu
było spotkanie Moniki Magoskiej – Suchar i Sylwii Dubieleckiej autorek
genialnej Klątwy
przeznaczenia!
Na tym stoisku poznałyśmy również Anię Crevan Sznajder,
która przyjechała na targi prywatnie. Recenzja jej dwóch powieści już niebawem,
a do tego czasu zapraszam serdecznie na wywiad
na blogu :D Ania była razem z córką Gabi – pozdrawiam serdecznie. Potterhead
łączmy się! :D
Jak w zwyczaju bywa zjeść
poszłyśmy do Złotych Tarasów ;) A z nami Sylwia, Monika, Ania, Gabi oraz Ola od
Hamburgera :D (wiecie, o co chodzi :D). Po posiłku zrobiłyśmy krótki Live,
który możecie obejrzeć na FB. Wiem, że Gabi również coś nagrywała :) I znowu
byłyśmy w centrum uwagi klientów galerii – tym razem może nawet więcej niż
trochę :D Po miło spędzonym czasie rozeszłyśmy się w swoje strony :(
Z racji, że do pociągu powrotnego
zostało nam dość sporo czasu Grzesiu z Panią Babcią, która jak na swój wiek
wymiata, oprowadzili nas po kilku miejscach wartych zwiedzenia.
Otóż, że Pani
Babcia zna rozkład komunikacji miejskiej Warszawy jak my nasze kieszenie szło
nam to dość sprawnie mimo moich obolałych stópek (P.B. ma naprawdę szybkie
tempo jak na staruszkę chodzącą o lasce :D Osobiście musiałam praktycznie za
nią biec żeby nadążyć :D).
W pierwszej kolejności obejrzeliśmy Belweder,
następnie zrobiłyśmy z dziewczynami sesję zdjęciową pod pomnikiem J.
Piłsudzkiego i nacykałyśmy fotek jego fury, którą można zobaczyć w Łazienkach
Królewskich.
Obowiązkowe zdjęcie na tle pomnika Fryderyka Chopina, a następnie
poszliśmy
oglądać pawie przy Pałacu na Wodzie. Razem z Karoliną popływałyśmy
łódką po stawie. Korzystając z okazji obejrzałyśmy również Amfiteatr, który
stoi nieopodal Pałacu.
Następnie pojechaliśmy pod Pałac Prezydencki po drodze
zahaczając o Pomnik Nieznanego Żołnierza. Cykłyśmy fociaszkę pomnikowi Ś.P. prezydentowi
Lecha Kaczyńskiego, a kulminacyjnym punktem wycieczki była Kolumna Zygmunta.
Moi kochani sporo prawda? A to wszystko w zaledwie 2-3 godzinki :D Jeśli
szukacie dobrego przewodnika, który nie tylko oprowadzi, ale ciekawie opowie o
widocznych zabytkach to całym serduchem polecam wam Panią Babcię! Następnie
pojechaliśmy na dworzec po nasze tobołki, a trochę tego było!
Powolutku
podreptaliśmy na peron przy okazji cykając pamiątkowe fociaszki. Mimo, że chwilę
na peronie spędziliśmy to prawie nie zdążyłyśmy wsiąść do pociągu ;D Bo kto to
widział robić kilkunasto wagonowe składy? Na pewno jeszcze odwiedzimy P.B. i
Grzesia, aby nas oprowadzili po dalszych Zabytkach Warszawy :)
Po kilkugodzinnej podróży
dotarłyśmy na miejsce przeznaczenia, czyli mój akademik :D Musicie sobie to wyobrazić!
Trzy dziewuchy obładowane jak Święty Turecki w środku nocy zmęczone i marzące
tylko o wygodnej poduszce i on Strażnik Wrót - portier.
Jako, że dyżur nocny pełnił „lubiany” przez
brać studencką pan o słynnej ksywce Krecik, to musiał pozwolenia dziewczyn na
nocleg wyoglądać z każdej strony, jakby nagle miały się tam literki pozmieniać!
Patrzył na nie tak, jakby chciał, żeby się zapaliły i zniknęły. Skąd się tacy
ludzie biorą? No skąd? W końcu po pracowitym, a zarazem wspaniałym weekendzie
mogłyśmy się położyć :D
Jeśli myślicie moi mili, że praca
blogera książkowego to coś zgoła łatwego to jesteście w błędzie :D To tylko
przedsmak tego ile trzeba się nagimnastykować w tym „zawodzie” :D
Krótkie podsumowanie:
- czas spędzony w Komunikacji Miejskiej:
+/- 15h(to nie żart, jeszcze tydzień w Warszawie i znałybyśmy całą komunikację miejską stolicy ;D)
+/- 15h(to nie żart, jeszcze tydzień w Warszawie i znałybyśmy całą komunikację miejską stolicy ;D)
- czas spędzony w podróży: 8h
- liczba odcisków: 15 (łączna ilość nas 3 ;) )
- ilość przywiezionych książek: 12
- wspaniałe wspomnienia – niepoliczalne :D
Jeszcze raz serdecznie
dziękujemy: dziewczynom za mile spędzony czas, a Grzesiowi i Pani Babci za
wspaniałą wycieczkę turystyczno-krajoznawczą. Mamy nadzieję na spotkanie na
Krakowskich Targach Książki w październiku.
A wytrwałych zapraszamy na filmik pt: "8. Warszawskie Targi Książki 2017 i jak to widziały Książkowe Wyznania" ;)
Fajna przygoda, mnie jeszcze nie było na targach książki. Zawsze muszą być gdzieś daleko :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie kiedyś się uda :D To były moje pierwsze Targi mimo, że mieszkam niedaleko Krakowa :D
UsuńTo był wspaniały dzień:D
OdpowiedzUsuńOj był, był. Czekamy na następne :D
UsuńTo dopiero fajna relacja! Uśmiałam się i przypomniałam co nieco. A Warszawa nie jest taka zła, na jaką wygląda, tylko komunikację trzeba sobie najpierw troszeczkę zaplanować, bo inaczej może być trudno. Za to Wilanów jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem wybierzemy coś znacznie bliżej :) Im mniej czasu w Komunikacji Miejskiej tym więcej na książki i zwiedzanie ;)
UsuńWspaniała relacja, uśmiałam się.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Uważam, że taka forma jest ciekawsza, niż zwykłe przekazanie informacji :)
UsuńGenialna recenzja 😉
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że w październiku się spotkamy 😂
No ja myślę :P
Usuń